Tego Pana nie trzeba nikomu przedstawiać. Jaki jest Sherlock Holmes, każdy widzi. A ponieważ zeszłoroczna lektura z Sherlockiem Holmes...

Sherlock Holmes. Pies Baskervillów

2/15/2016 Insane sanity 0 Komentarze/y



Tego Pana nie trzeba nikomu przedstawiać. Jaki jest Sherlock Holmes, każdy widzi. A ponieważ zeszłoroczna lektura z Sherlockiem Holmesem mnie zaintrygowała, więc ta-dam! dokupiłam sobie inne nowele z jego udziałem.


W tej części przygód Sherlock jest teoretycznie (i częściowo praktycznie) nieobecny, więc to na barki Watsona spada ciężar nie tylko prowadzenia narracji, ale i śledztwa. Przenosimy się wraz pomocnikiem Holmesa do Devonshire, do posiadłości Baskervillów, na których to rodzie ciąży "klątwa". Zatem podejmowana jest próba rozwiązania tajemniczego morderstwa, ale również wyjaśnienia nadprzyrodzonych mocy, które uczepiły się biednych potomków tego rodu. Jak zawsze pojawi się wiele tropów, "nitek prowadzących do splatanego kłębka". Tym razem przed detektywem niespotykane wyzwanie - nie dość, że sprawę rozpatruje z pewnego dystansu, to pojawia się tajemniczy jegomość, który zdaje się być godnym przeciwnikiem (do tego stopnia, że w pewnym momencie "zastrzelił Holmesa z jego własnej broni").

Sherlock jest w tej części niemal nienagannie przedstawiony jako typowy angielski dżentelmen (choć nieco megalomański), w przeciwieństwie do poprzedniej części (gdzie - przypominam - szprycował się heroiną). No, może parę razy zachował się nieco osobliwie:

Holmes wydał z siebie okrzyk i pochylił się na zwłokami. Po chwili tańczył, śmiał się i zacierał ręce. To jest ten mój opanowany, srogi przyjaciel? Ależ drzemie w nim ogień, naprawdę!
Z drugiej strony niezwykle mnie rozczulił ten opis detektywa:

(...) przy czym zdołał dać upust swojemu kociemu zamiłowaniu do higieny osobistej.
No dobrze, jednak przeważając sceny, gdzie Holmes jawi się jako maniakalny psychopata:

[Holmes] wybuchnął tym swoim rzadkim napadem śmiechu, odwracając się od obrazu. Nie widziałem go często w tym stanie, ale jedno widziałem na pewno. Ten śmiech nie wróżył komuś nic dobrego.
Ale dosyć o Holmesie. Trudno nie docenić kunsztu warsztatowego autora - lekkie operowanie językiem, plastyczność opisów potrafią sprawić czytelnikowi niemal estetyczną przyjemność.
Panuje aura tajemniczości i grozy - potęguje to uczucie ulokowanie miejsca akcji na wrzosowisku przesianym zwodniczymi mokradłami. (Opisy tonących zwierząt w bagnie czy też dziwnych dźwięków noszonych przez pustą przestrzeń działają na wyobraźnie.) Jest się czego bać:

Był to pies, olbrzymi pies, czarny jak węgiel, ale o niesamowitym wyglądzie! Z jego rozwartej paszczy buchał ogień. Jego oczy błyszczały niegasnącym blaskiem, a migocący płomień otaczał zarys mordy, sierści i podgardla. Nigdy, nawet w delirycznym śnie chorego umysłu, nie dałoby się wymyślić czegoś równie dzikiego, przerażającego i bardziej piekielnego niż ta ciemna forma i ten pysk, które wypadły do nas za ściny mgły.
By nieco przełamać dramatyzm autor okrasił nowele momentami humorystycznym:

- To bardzo dobra okoliczność... bardzo szczęśliwa okoliczność dla nas wszystkich, ponieważ wszyscy znajdujecie się po niewłaściwej stronie - na bakier z prawem. Nie jestem pewien, czy jako sumienny detektyw nie powinienem w pierwszym rzędzie zaaresztować wszystkich pańskich domowników, sir Henry. Sprawozdania Watsona stanowią najbardziej oskarżające dokumenty.
Dziwnym przypadkiem, wszystkie zabawne kwestie wychodzą z ust Holmesa:

- Obawiam się, drogi Watsonie, że większość twoich wniosków jest błędna. Kiedy powiedziałem, że stymulujesz mnie, prawdę mówiąc, miałem na myśli, że, odnotowując twoje pomyłki, zbliżam się do prawdy.
Podoba mi się, że poza kilkoma naprawdę zaskakującymi (i mocno przerażającymi) zwrotami akcji, czytelnik w zasadzie ma możliwość sam prowadzić śledztwo równolegle z bohaterami. Dużą część poszlak otrzymujemy z relacji Watsona, więc nawet przed konfrontacją z dedukcyjnym geniuszem Holmesa, jesteśmy w stanie wytypować mordercę.

Nie ma sensu polecać tej książki. Jest tak dobra, że sama stanowi swoją rekomendację. :)

Sherlock Holmes. Pies Baskervillów
Arthur Conan Doyle
org. The hound of the baskervilles
Olesiejuk, 2015, 241 stron

Moja ocena:

0 komentarzy: